Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
płotu i omal nie zawadzając strzemieniem. Zobaczył jej zielone oczy i zadrżał. Tyle w nich było zła i zimnej nienawiści.
- Zostaw, Falka - zawołała ostrzyżona. Niepotrzebnie. Zielonooka bandytka zadowoliła się przyparciem Tuzika do płotu, pojechała za Szczurami, nawet nie odwracając głowy.
- Dobroczyńcy!
- Sokoliki!
Tuzik splunął.
Na przedwieczerzu do wsi wpadli Czarni, budzący grozę konni z fortu pod Fen Aspra. Dudniły podkowy, rżały konie, brzękała broń. Sołtys i inni wypytywani chłopi łgali jak najęci, kierowali pościg na fałszywy ślad. Tuzika nikt o nic nie pytał. I dobrze.
Gdy wrócił z pastwiska i poszedł do ogrodu, usłyszał głosy. Rozpoznał szczebiot bliźniaczek stelmacha Zgarba, łamiące
płotu i omal nie zawadzając strzemieniem. Zobaczył jej zielone oczy i zadrżał. Tyle w nich było zła i zimnej nienawiści.<br>- Zostaw, Falka - zawołała ostrzyżona. Niepotrzebnie. Zielonooka bandytka zadowoliła się przyparciem Tuzika do płotu, pojechała za Szczurami, nawet nie odwracając głowy. <br>- Dobroczyńcy!<br>- Sokoliki!<br>Tuzik splunął.<br>Na przedwieczerzu do wsi wpadli Czarni, budzący grozę konni z fortu pod Fen Aspra. Dudniły podkowy, rżały konie, brzękała broń. Sołtys i inni wypytywani chłopi łgali jak najęci, kierowali pościg na fałszywy ślad. Tuzika nikt o nic nie pytał. I dobrze.<br>Gdy wrócił z pastwiska i poszedł do ogrodu, usłyszał głosy. Rozpoznał szczebiot bliźniaczek stelmacha Zgarba, łamiące
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego