dojść do malarskiego przeżycia, jeżeli się tej muzyki nie czuje? Pewno tak, bo jest milion dróg do malarstwa. Ale to wiem na pewno, że do takiej muzyki malarz dochodzi przez długie, bardzo długie docieranie do jedynego dla każdego z nas wątku, kiedy zrozumie, że mody mijają, że kierunki wzajemnie i buńczucznie się wykluczające mijają również i zostaje ta petite sensation, kiedy zrozumie, że tylko na drodze coraz ściślejszego wypowiedzenia tego malutkiego własnego doznania, wyłuskanego niepośpiesznie, latami, z wpływów ambicji powierzchownych, można osiągnąć pełnię swej sztuki. Patrząc na Cybisa myślałem, ile zawdzięcza Cézanne'owi i Bonnardowi. Więc cézannista, bonnardysta, więc epigon?<br>Tu zdaje