samych siebie, mogą wyzwalać się z wszelkich determinizmów i uczyć prawdziwej bezinteresowności. Jeśli Pana Boga nie ma, możemy dużo o miłości mówić, ale w ostatecznej instancji jesteśmy jedynie biologiczni, psychiczni, chemiczni, fizyczni. Wszystko, co ludzkie, jest wtedy ekspresją wysoko przetworzonej fizyki i chemii. Rozumiem, że można się przeciw takiej wizji buntować, ale ten bunt jest pośrednim dowodem, jak głęboko w naszą strukturę wbudowana jest potrzeba miłości. Jeśli jednak, odrzucając emocje, popatrzymy na sprawę chłodnym okiem, to taka właśnie jest prawda. To Pan Bóg jest gwarantem przekraczania przez człowieka poziomu fizyki i biologii. Najpiękniejsza definicja chrześcijan jaką znam, znajduje się u świętego