Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
grecka bogini, z furażerką fantazyjnie nasuniętą na czoło, szła jak na pokazie mody sprężystym, rozkołysanym krokiem i smagała batem kogo popadło.

Dostawałyśmy gorącą czarną wodę, malutką czarną cegiełkę chleba i zupę, której przez pierwsze dni żadna z nas nie mogła przełknąć. Nic nie robiłyśmy, siedziałyśmy i głodowały. Najmłodsze zaczęły się buntować. Chcemy do naszych matek! - wołały. Do matek chcecie? - rozzłościła się kapo. O, gdzie wasze matki! - pokazała w stronę grubego, niskiego komina, nad którym w nocy widziałyśmy ogień, a w dzień czarny dym. Tam chcecie?! - Umilkłyśmy i zapadła martwa cisza. Żadna więcej się nie odezwała tej nocy. A następnego dnia żadna
grecka bogini, z furażerką fantazyjnie nasuniętą na czoło, szła jak na pokazie mody sprężystym, rozkołysanym krokiem i smagała batem kogo popadło.<br><br>Dostawałyśmy gorącą czarną wodę, malutką czarną cegiełkę chleba i zupę, której przez pierwsze dni żadna z nas nie mogła przełknąć. Nic nie robiłyśmy, siedziałyśmy i głodowały. Najmłodsze zaczęły się buntować. Chcemy do naszych matek! - wołały. Do matek chcecie? - rozzłościła się kapo. O, gdzie wasze matki! - pokazała w stronę grubego, niskiego komina, nad którym w nocy widziałyśmy ogień, a w dzień czarny dym. Tam chcecie?! - Umilkłyśmy i zapadła martwa cisza. Żadna więcej się nie odezwała tej nocy. A następnego dnia żadna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego