lubiłem tu posiedzieć,<br>popatrzeć na płynącą rzekę. Czasem rzuciłem kamyk i patrzyłem, jak<br>rozchodzą się od niego kręgi, te najszersze dobijając do brzegów, być<br>może takie same jak gdy kąpała się tu fryzjerowa. Stało się to miejsce<br>przybytkiem mojej udręki, ale dobrze mi było udręczonemu.<br> Kochałem się potem jeszcze w burmistrzowej, kiedy Niemcy, nie wiadomo<br>czemu, zmienili w gminie wójta na burmistrza. Niby ludzie mówili, że<br>wieś duża, to mogłoby być i miasto, gdyby z parę chałup dołożyć. Z tym<br>że z burmistrzową nie skończyło się na niewinnej udręce, abym z<br>pobłażliwą wyrozumiałością dla tamtych szczenięcych lat mógł powiedzieć<br>jedynie, kochałem