Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
wyruszyli z wędkami nad jezioro, była sobota, 26 października. Mieli wrócić w porze obiadowej, czyli pomiędzy godziną piętnastą a szesnastą.
Zniknięcie tych dwóch chłopców było prawdziwą zagadką, chociaż policjanci, jak zwykle w takich sytuacjach, próbowali przez pierwsze tygodnie wmówić zrozpaczonym rodzicom, że ich synowie uciekli po prostu z domu i buszują gdzieś po kraju. Ale przecież ktoś, kto wybiera się z domu na dłużej, zabiera oszczędności oraz bieliznę i ubranie na zapas. Tymczasem chłopcy zniknęli tak, jak wyszli tamtego dnia. Tak jeden, jak i drugi nie zabrał ani pieniędzy, ani osobistych drobiazgów. Oni niewątpliwie zamierzali wrócić do swoich domów, a jeżeli
wyruszyli z wędkami nad jezioro, była sobota, 26 października. Mieli wrócić w porze obiadowej, czyli pomiędzy godziną piętnastą a szesnastą.<br>Zniknięcie tych dwóch chłopców było prawdziwą zagadką, chociaż policjanci, jak zwykle w takich sytuacjach, próbowali przez pierwsze tygodnie wmówić zrozpaczonym rodzicom, że ich synowie uciekli po prostu z domu i buszują gdzieś po kraju. Ale przecież ktoś, kto wybiera się z domu na dłużej, zabiera oszczędności oraz bieliznę i ubranie na zapas. Tymczasem chłopcy zniknęli tak, jak wyszli tamtego dnia. Tak jeden, jak i drugi nie zabrał ani pieniędzy, ani osobistych drobiazgów. Oni niewątpliwie zamierzali wrócić do swoich domów, a jeżeli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego