Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
w
powietrzu rączkami, oganiając się od much i słońca. Jaśko wciska
smoczek między bezzębne wargi. Mała wypluwa smoczek i wrzeszcząc
rozpaczliwie, stara się wcisnąć w usta całą piąstkę.
Jaśko poruszał wózkiem, ale przestał, bo mała dostała czkawki.
Niechętnie bierze ją na ręce. Pobrzękuje widelcem o karafkę. Ten dźwięk
wywołuje na buzi niemowlęcia jakby cień uśmiechu. Z ulgą kładzie
dziecko z powrotem do wózka. Nie zdążył się odwrócić, kiedy wybucha
gwałtowny krzyk protestu. Zatyka sobie uszy, ale widzi rozdziawioną w
krzyku buzię. Wsadza sobie kapelusz do góry dnem, pochyla się nad małą,
przykłada dłonie do skroni i wachluje nimi niczym słoń uszami
w<br>powietrzu rączkami, oganiając się od much i słońca. Jaśko wciska<br>smoczek między bezzębne wargi. Mała wypluwa smoczek i wrzeszcząc<br>rozpaczliwie, stara się wcisnąć w usta całą piąstkę.<br> Jaśko poruszał wózkiem, ale przestał, bo mała dostała czkawki.<br>Niechętnie bierze ją na ręce. Pobrzękuje widelcem o karafkę. Ten dźwięk<br>wywołuje na buzi niemowlęcia jakby cień uśmiechu. Z ulgą kładzie<br>dziecko z powrotem do wózka. Nie zdążył się odwrócić, kiedy wybucha<br>gwałtowny krzyk protestu. Zatyka sobie uszy, ale widzi rozdziawioną w<br>krzyku buzię. Wsadza sobie kapelusz do góry dnem, pochyla się nad małą,<br>przykłada dłonie do skroni i wachluje nimi niczym słoń uszami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego