w Pleszewie. Trzymał się teraz trochę z tyłu, kobiety poszły naprzód i zapukały do właściwych drzwi.<br>I kto im otworzył - natychmiast?<br>Ta mała gapa z czarnymi oczyskami.<br><br><page nr=168> <br>Niewiele brakowało, żeby jej nie poznał: kolorowo ubrana, w uszach błyskotki. Wtedy w szkole, w tej żałobie, była, jak pamiętał, aż żółta na buzi. Teraz trochę potłuściała, czy jak? I jakby też rumieńców dostała, oczka wesołe, bystre... Nagle, na widok pani Kresi, jakby w nią grom strzelił; znieruchomiała, osłupiała i jak nie skoczy! Bez słowa, jak dzika, ani dzień dobry, ani nic - rzuciła się tamtej na szyję, objęły się mocno i tak stały. Pani