jego ciało, trochę inne niż moje, ale <page nr=64> przecież takie samo we wszystkich odruchach i odczuciach.<br>Prędko przywykłam zasypiać z głową wtuloną w jego ramię, z plecami mocno przywartymi do jego piersi. Odwracając się w nocy na bok, czułam, jak jego ręce przygarniają mnie poprzez sen. W dzień także starałam się być blisko niego. Kiedy chodziliśmy po ogrodzie, wisiałam uczepiona jego ramienia, w domu najchętniej sadowiłam mu się na kolanach, a gdy malował, kręciłam się niecierpliwie dokoła i pod pretekstem, że chcę zobaczyć, w jaki sposób miesza farby, pochylałam się nad nim i wchłaniałam jego zapach.<br>Początkowo nie chciałam się godzić na rozstania