gotowa do powstania w obronie państwowego skupu, stałych cen, a może i kołchozów. Owszem, gdy tylko porozmawiać z którymkolwiek z sąsiadów, zaraz słychać potok narzekań i lamentów na to, co "oni" wyczyniają kosztem polskiego chłopa. Owszem, w mojej i sąsiednich gminach bezrobocie sięga 25 proc., co w normalnym kraju powinno być powodem do alarmu, ale tutaj interesuje to jedynie wójta, który dzięki temu wskaźnikowi zdobywa dodatkowe fundusze na różne roboty. Zwykli ludzie - gdyby im nawet przytoczyć ów procent - uznają to za mało wiarygodne liczby, którymi i tak manipulują "oni"; nie mają zresztą do wskaźników głowy, każdy robi swoje. Lepper woła: "Jakim prawem