Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 10
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
iiii, to dlo rolników, to sie nie reformuje. Przyniós do chałupy, wypełnili my syćka, kozdy cosik wymyśloł, bo tam som jest takie cuda, ze zwycajny cłek nie do rady. Papiórków była kupka, w kozdym regon, pesel, nip i zaś to samo. Numer kodu, numer drugiego kodu, same tajemnice. Pisali my byle co, a jesce były i z tym trudności. Włącyli ogląd państwowy, a tam pon powiado, ze nima zodnych kłopotów, wszyscy ludzie rozumiom papiórki i wypełniajom z tak wielgą radością, jaze jemu pucioski sie rumieniom. Wszyscy scęsliwi, prawie na rajskiej polanie. Mój się zacon złościć, ze to pewnie ino ón jest uferma
iiii, to dlo rolników, to sie nie reformuje. Przyniós do chałupy, wypełnili my syćka, kozdy cosik wymyśloł, bo tam som jest takie cuda, ze zwycajny cłek nie do rady. Papiórków była kupka, w kozdym regon, pesel, nip i zaś to samo. Numer kodu, numer drugiego kodu, same tajemnice. Pisali my byle co, a jesce były i z tym trudności. Włącyli ogląd państwowy, a tam pon powiado, ze nima zodnych kłopotów, wszyscy ludzie rozumiom papiórki i wypełniajom z tak wielgą radością, jaze jemu pucioski sie rumieniom. Wszyscy scęsliwi, prawie na rajskiej polanie. Mój się zacon złościć, ze to pewnie ino ón jest uferma
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego