na końcu inicjały "K. B.". List nie miał żadnego wstępu. Ale treść jego nie mogła budzić wątpliwości. Andrzej naprzód przejrzał list pobieżnie, a potem pochylił się nad nim Jak człowiek, który kładzie głowę pod topór. Wyczytał dwa zdania i one same wystarczyłyby, żeby zabić. "Będę czekał miesiąc, rok, całe życie, byle przeżyć z tobą jeszcze choć jedną taką noc... Każdą myślą pieszczę cię, całuję, tulę twoje ciało jak wtedy, w Krakowie..." Trzy dalsze listy, pisane takimi samymi okrągłymi literami, nosiły datę z dwóch lat następnych i były podpisane imieniem Karol. Przewijały się w nich wylewne czułości, pełne wspomnień i miłosnego żaru