to nie piję prawie w ogóle. Wiem, że moim obywatelskim i zawodowym obowiązkiem jest o siebie dbać, że kino moralnego niepokoju, którego byłam gwiazdą, skończyło się, że skończyło się zapotrzebowanie na aktorki brzydkie, nieefektowne, że weszliśmy w czasy kapitalizmu i komercji, a tym samym tylko piękne i wypoczęte mają rację bytu. Wiem, ale... nie mam czasu.<br>Kiedyś miałam okazję obserwować moją koleżankę, niemiecką aktorkę, jak zajmowała się sobą, dbała o siebie i swoją urodę całymi dniami. Z determinacją i perfekcją organizacyjną, właściwą jej narodowi, kształtowała samą siebie i pielęgnowała, traktując zawód aktorki jak posłannictwo. Codziennie rano budziła mnie muzyka Mozarta. Wychylałam