się niepokoić, chociaż morze było spokojne, jakby oliwą zlane. <orig>Wysłalim</> kilka bystrych skifów i wnet wykryliśmy łódź, dryfującą w morze. W łodzi nie było nikogo, ni żywej duszy. Kamień w wodę. Nie wiadomo, co się wydarzyło. Ale bitka tam musiała być, istna rzeź. Ślady były...<br>- Jakie? - <orig>wiedźmin</> zmrużył oczy.<br>- Ano, calutki pokład był zabryzgany krwią.<br>Drouhard syknął i obejrzał się niespokojnie. Zelest ściszył głos.<br>- Było, jak mówię - powtórzył, zaciskając szczęki. - Łódź była zabryzgana posoką wzdłuż i wszerz. Nie inaczej, jeno na pokładzie doszło do istnych jatek. Coś ubiło tych ludzi. Mówią, potwór morski. Ani chybi, potwór morski.<br>- Nie piraci? - spytał cicho