w ten dym kadzidlany! I nie ma mnie. (biega pochylona po scenie, z dłońmi<br>złożonymi do nurkującej<br>modlitwy) Szybuję między klęczącymi, cudem unikam<br>ich głosów mamroczących, cudem omijam tę monstrancję, co drży, cudem księdza<br>omijam. Już prawie<br>siebie omijam, a tu, pod chórem, chap! coś mnie za<br>dół sukni! Łapu-cap! z drugiej strony!<br>W.1 Pies? Psy?<br>W.2 Tamci. Za mną do Franciszkanów wpadli. Na<br>poczekaniu, w okamgnieniu w parafian się przedzierzgnęli i z tej klęczącej<br>chrześcijańskości rękami<br>ku mnie, po mnie, ku górze wypadli. I ciągle im za<br>nisko.<br>W.1 Krzyknęłaś!?<br>W.2 Coś ty! W kościele