z Hildą, schodząc w dół po schodach wąskiej uliczki, ozdobionej starymi latarniami uczepionymi wysoko na murach domów. Obok nas zwartą gromadką szli pozostali uczestnicy naszej wycieczki, nie wyłączając Sebastiana, który wesoło zeskakiwał ze stopnia na stopień.<br>W dole, na malutkim rynku, otoczyliśmy budkę z lodami. Było upalne popołudnie, więc choć cedyńskie lody nie odznaczały się nadzwyczajnym smakiem, to przecież każdy z nas poprosił o dużą , porcję.<br>Sebastian, który bardzo lubił lody, usiadł przed Kasią na tylnych łapkach, przednie podniósł do góry i, przekrzywiwszy łebek, dopominał się o swoją część. Przyglądaliśmy się potem, jak pies liże lody, i dlatego nie zauważyliśmy, że