Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
Ma wsiadać do mojego wozu albo wzywam grupę specjalną. Macie pół minuty.
Wyjąłem mu aparat z ręki. Szarpnął się i dalej wypadki potoczyły się właściwie automatycznie. Złapałem go za kołnierz i delikatnie uniosłem. Spod bluzy błysnęły przyczepione do paska kajdanki.
Chwilę później siedział na podłodze w piwnicy, przykuty do rury centralnego ogrzewania.
- Niech dziadek otwiera bramę. Wstawiamy tę jego brykę do stodoły i zabieramy się stąd, zanim ktoś zobaczy.
- Zastanów się, kretynie - Rastafiński syczał z podłogi. - Daleko nie ujedziecie. A jego nie schowasz przed nikim, zapomniałeś?

Dobrze, że mi przypomniał. Próbował nawet ugryźć mnie w rękę, ale wymacałem na jego szyi metalowy
Ma wsiadać do mojego wozu albo wzywam grupę specjalną. Macie pół minuty. <br>Wyjąłem mu aparat z ręki. Szarpnął się i dalej wypadki potoczyły się właściwie automatycznie. Złapałem go za kołnierz i delikatnie uniosłem. Spod bluzy błysnęły przyczepione do paska kajdanki. <br>Chwilę później siedział na podłodze w piwnicy, przykuty do rury centralnego ogrzewania. <br>- Niech dziadek otwiera bramę. Wstawiamy tę jego brykę do stodoły i zabieramy się stąd, zanim ktoś zobaczy. <br>- Zastanów się, kretynie - Rastafiński syczał z podłogi. - Daleko nie ujedziecie. A jego nie schowasz przed nikim, zapomniałeś? <br><br>Dobrze, że mi przypomniał. Próbował nawet ugryźć mnie w rękę, ale wymacałem na jego szyi metalowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego