387,2 tys. egz.).<br> Nasuwa się pytanie: co właściwie się stało? Dlaczego wprowadzenie gospodarki wolnorynkowej nie poszerzyło wydatnie obiegu książek, w tym również literackich, a wprost przeciwnie - zaznaczyło się wyraźnym zmniejszeniem liczby oferowanych publiczności egzemplarzy? Dzieje się to przecież wbrew oczekiwaniom na rozwój ruchu wydawniczego, na postęp osiągnięty dzięki zniesieniu cenzuralnych zakazów, wszelkich administracyjno-gospodarczych ograniczeń.<br> Informacje statystyczne i wynikające z nich uwagi pozostają w sprzeczności z doświadczeniami wielu odbiorców, zwłaszcza klientów wielkomiejskich księgarni i użytkowników większych bibliotek. Przecież właśnie w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych oferta wydawnicza w wielu dziedzinach - w tym również w zakresie literatury pięknej i nauk humanistycznych - stała