Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pochyłe pola za wozem, który ciężko dygocąc na bruku, wspinał się ku Górnym Młynom. Kajaki siąknął nosem, powiedział ochryple:
- Dmuchnij mnie z tyłu we włosy, żeby dobrze służyły, jedry ich pałki. I chyłkiem, wstydliwie, puścił się brzegiem lasu w stronę wozu ginącego już pomiędzy drzewami. W mieście odezwał się dzwon cerkiewny. Jak zwykle, szedł ku osadzie szeroką doliną łąk, chruśniaków liliowych i torfowisk kurzących skąpym dymem. Polek został sam. Machinalnie podnosił z trawy rozsypane poziomki, wkładał je do ust. Były gorzkie. Zakonnica w szarym kitlu roboczym biegła szybko przez ogród klasztorny. Na gałęzi klonu wisiała szyna czerwona od rdzy. Zakonnica uderzyła
pochyłe pola za wozem, który ciężko dygocąc na bruku, wspinał się ku Górnym Młynom. Kajaki siąknął nosem, powiedział ochryple:<br>- Dmuchnij mnie z tyłu we włosy, żeby dobrze służyły, jedry ich pałki. I chyłkiem, wstydliwie, puścił się brzegiem lasu w stronę wozu ginącego już pomiędzy drzewami. W mieście odezwał się dzwon cerkiewny. Jak zwykle, szedł ku osadzie szeroką doliną łąk, chruśniaków liliowych i torfowisk kurzących skąpym dymem. Polek został sam. Machinalnie podnosił z trawy rozsypane poziomki, wkładał je do ust. Były gorzkie. Zakonnica w szarym kitlu roboczym biegła szybko przez ogród klasztorny. Na gałęzi klonu wisiała szyna czerwona od rdzy. Zakonnica uderzyła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego