naszego - roześmiał się Chyżewski. - Chociaż kto wie? Ksywa Gazrurka... Całkiem niedaleko. Uważaj, stary, bo jeszcze się okaże, że własnego starego będziesz musiał zaobrączkować. Może to ten śmieszny instytut od zbrodni przeciw narodowi się obudził? I chce ci ojca jako stalinistę antykościelnego posadzić?<br>- Takiego wała. Teraz to cerkiew, a kogo dziś cerkwie obchodzą. A stary był nieletni.<br>Pośmiali się, Chyżewski zanotował, jak szukać, i pojechał wypytywać o Gazrurkę. Sierżant nie umiał wskazać kamienicy, ale wszystkie były małe, poniemieckie jak prawie całe oszczędzone przez wojnę miasteczko, więc ustalenie, gdzie mieszkają Jurzyńcowie, okazało się dziecinnie proste. Chyżewski wspiął się po archaicznych, drewnianych schodach i