Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
Peweksie i w ogródku, na świeżym lufcie, jak menelka piła spod stolika.
- Czyli jednak nie krępowała się pokazać ludziom?
- Musiała. Wiedziała, że w domu nie pozwolę się schlać; inaczej: podejrzewała, że nie pozwoliłbym, ale okazało się, że moja kontrola jest gówno warta. Kuba, to coś jak w złym śnie: to chałupa stała się nagle pełna alkoholu, jakieś piersiówki, reklamówki, cholera wie skąd; może zawsze były, nie wiem, bo przez tyle miesięcy problem nie istniał i teraz to szklane draństwo powyłaziło ze wszystkich kątów, a ja byłem bezradny, bo sam nie potrafiłem wziąć za pysk, a pojęcia nie miałem, kogo prosić o
Peweksie i w ogródku, na świeżym lufcie, jak menelka piła spod stolika.<br>- Czyli jednak nie krępowała się pokazać ludziom?<br>- Musiała. Wiedziała, że w domu nie pozwolę się schlać; inaczej: podejrzewała, że nie pozwoliłbym, ale okazało się, że moja kontrola jest gówno warta. Kuba, to coś jak w złym śnie: to chałupa stała się nagle pełna alkoholu, jakieś piersiówki, reklamówki, cholera wie skąd; może zawsze były, nie wiem, bo przez tyle miesięcy problem nie istniał i teraz to szklane draństwo powyłaziło ze wszystkich kątów, a ja byłem bezradny, bo sam nie potrafiłem wziąć za pysk, a pojęcia nie miałem, kogo prosić o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego