słońcem tymi włosami zasłoniła, bo<br>słońce ją całą zalewało, razem z tymi schodami, z chałupą, a w tych<br>rudych jej włosach niemal się pławiło. Byłem przekonany, że mnie nie<br>widzi, chociaż droga, która nas dzieliła, była nieszeroka, aby na dwa<br>wozy, żeby mogły się minąć, jak to na wsi, i chałupa dziadków, przed<br>którą stałem, z tą naprzeciw, przed którą na schodach siedziała ona,<br>przeglądały się w sobie jak wszystkie chałupy po obu stronach, wzdłuż<br>drogi.<br> - Ty, a tyś co za jeden? - doszło mnie nagle spod tych rudych włosów.<br> Jej głos ostry, nawet jakby złością pobrzmiewający, przestraszył mnie<br>trochę. Ale pomyślałem