zając spod<br>nóg wyskoczył, a wielki jak basior, rzucił się nawet wujek z pałą za<br>nim, ale gdzie człowiek może mierzyć się z zającem. Nawet gdy<br>przystanął i wydawało się, że czeka na wujka, to nim wujek te dwa, trzy<br>susy zrobił, już ten hycnął dalej. O, żeby tak mieć charta. To znów<br>dziadek opowiadał czasem, jak jeszcze przed tamtą wojną chodził nieraz<br>w nagonkę, kiedy we dworze urządzali polowanie, a zawsze zająca<br>przyniósł czy bażanta, czy ryj od dzika, do tego rubla płacili, tylko<br>że wracał zwykle bez głosu, ochrypnięty, musiał rumiankiem potem gardło<br>płukać. Ale przynajmniej napatrzył się dziedziców