miejsce do publikowania tekstów zarówno Stanisława Ossowskiego, jak Allena Ginsberga, a nawet Antoniego Pawlaka, tyle że niekoniecznie pod wspólną okładką. Że jednak Polska końca lat siedemdziesiątych nie była normalnym krajem, teksty te ukazywały się łącznie, odbierając czytelnikom możliwość wyboru i na skutek tego młodzi i zbuntowani wielbiciele Ginsberga czy Pawlaka chcąc nie chcąc dostawali do ręki Stanisława Ossowskiego czy Simone Weil, zaś erotyczne wynurzenia Pawlaka, wedle reguł działającego podówczas tajnego kolportażu, lądowały na biurkach dostojnych członków Akademii albo wręcz w parafiach kierowanych przez sprzyjających KOR-owskiemu ruchowi odważniejszych księży, sprawiając im niejaki kłopot.<br> Co ciekawe, kłopoty te nie były naddatkiem, ale stanowiły poniekąd