czasem w kuchni rybę po żydowsku, a z Abramkiem, kupującym cielęta, ryby i jajka, mama gawędziła przyjaźnie, wysłuchując jego opowieści o żonie i dzieciach. Wszyscy się zaśmiewali, kiedy kupił z zachwytem dziesięciokilowego szczupaka, a potem się skarżył:<br>- Wszyscy go oglądali. Przy moim stole był cały tłum. Ale nikt go nie chciał kupić. Za duży! I co miałem robić? Przyniosłem do domu i my go jedli i jedli, i jedli... To nie był szczupak, to był <orig>kuń</>! - zakończył z niesmakiem.<br>W starym albumie jest sympatyczne zdjęcie taty z wysokim, ubranym w chałat i jarmułkę Szmulem, kupcem zbożowym. Patrząc na tę fotografię ojciec