które powiedziałem w TVP, spowodują aż taką burzę. Stało się coś niesłychanego. Nagle do redakcji zaczęły przychodzić całymi workami listy. Ludzie pisali, że jestem im bliski, że zależy im na moim zdrowiu. Dowiedziałem się, że człowiek, który bardzo bronił się przed leczeniem, po usłyszeniu tego, co powiedziałem, zgodził się na chemioterapię. Nie chodzi o to, żeby epatować cierpieniem. Lecz nic, absolutnie nic nie jest ważne w stosunku do przewag, które można dać ludziom chorującym. I także zdrowym.<br><br><tit>Posłać w diabły oglądalność</><br><br>Wiktor Osiatyński opowiada, że kiedy w czasie dyskusji o AIDS w amerykańskiej telewizji podał rękę człowiekowi z wirusem, ukradkiem wytarł