straganie<br>nic zwędzić, straszne dostał lanie.<br><br>Z płaczem powraca na podwórko.<br>Tam wielka uczta. Wesół Rurka<br>z kradzionych jabłek pełnym pyskiem,<br>cynicznie rzuca weń ogryzkiem<br>i strasznie szydzi ze Szmaciaka,<br>że taka z niego jest pokraka.<br>No, porycz sobie jeszcze, porycz!<br>- Szmaciak straszliwą poczuł gorycz,<br>zaszył się w kąt i chlipał cicho.<br>Wreszcie pomyślał: pal to licho!<br>Skurwysyn! Obrzydliwy drągal!<br>Najpierw go w niecne sprawy wciąga,<br>a potem jeszcze się nabija,<br>nawet mi jabłka nie dał, żmija!<br>Zaczął obmyślać zemsty plany.<br>Na drugi raz on już stragany<br>uprzedzi w porę! Złapią Rurę,<br>będą go długo bili w skórę,<br>aż tryśnie krew