Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
leszczynowy
kij i poszedłem, brodząc, w dół





rzeki. Wśród kamieni, tam gdzie było płytko, małe rybki umykały spod
nóg. Ptaki w jabłonowych sadach śpiewały. Tylko brzeg po tamtej stronie
był ciemny.
Stanąłem pod drzewem, w cieniu. To była wielka brzoza lub olcha -
może klon? Pod nisko zwisającymi gałęziami było jakby chłodniej. Woda wydawała
się zimniejsza. Na głazach przy brzegu zielenił się mech. Postukałem
kijem o różowy kamień. I wtedy usłyszałem łopot nad głową - bardzo
głośny, taki trzepot, jakby
całe stado ptaków zrywało się do odlotu. Kilka liści
spadło koło mnie. A potem zobaczyłem tylko jednego ptaka - nad rzeką,
nisko. Był ogromny
leszczynowy<br>kij i poszedłem, brodząc, w dół<br><br><br><br><br>&lt;page nr=173&gt;<br>rzeki. Wśród kamieni, tam gdzie było płytko, małe rybki umykały spod<br>nóg. Ptaki w jabłonowych sadach śpiewały. Tylko brzeg po tamtej stronie<br>był ciemny.<br> Stanąłem pod drzewem, w cieniu. To była wielka brzoza lub olcha -<br>może klon? Pod nisko zwisającymi gałęziami było jakby chłodniej. Woda wydawała<br>się zimniejsza. Na głazach przy brzegu zielenił się mech. Postukałem<br>kijem o różowy kamień. I wtedy usłyszałem łopot nad głową - bardzo<br>głośny, taki trzepot, jakby<br>całe stado ptaków zrywało się do odlotu. Kilka liści<br>spadło koło mnie. A potem zobaczyłem tylko jednego ptaka - nad rzeką,<br>nisko. Był ogromny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego