Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zachadi.
Dróżnik wprowadził go do izby, całej sinej - z dużym zegarem na ścianie, zegar był z blachy na zielono malowanej, ciężarki wisiały na łańcuszkach u spodu. Komendant gapił się w zapluszczone okno, deszcz zacinał z ukosa w cztery szybki, lecz działkę mimo szarugi widać było aż za dobrze. Przez sekundę chłopcu się zdawało, że tuż za płotem lśni płowa łepetyna Mariuszka. Komendant, z rombikami dwoma na kołnierzu munduru, siedział w starannie zapiętej bluzie. Miał szybkie, ostre spojrzenie. Chłopca nagle tknął lęk o Mariuszka,
bo te oczy dobrze i daleko widziały.
- Wot gałantnyj malczik k nam priszoł - oznajmił dróżnik. - Nu, pokażi towariszczu
zachadi.&lt;/&gt;<br>Dróżnik wprowadził go do izby, całej sinej - z dużym zegarem na ścianie, zegar był z blachy na zielono malowanej, ciężarki wisiały na łańcuszkach u spodu. Komendant gapił się w zapluszczone okno, deszcz zacinał z ukosa w cztery szybki, lecz działkę mimo szarugi widać było aż za dobrze. Przez sekundę chłopcu się zdawało, że tuż za płotem lśni płowa łepetyna Mariuszka. Komendant, z rombikami dwoma na kołnierzu munduru, siedział w starannie zapiętej bluzie. Miał szybkie, ostre spojrzenie. Chłopca nagle tknął lęk o Mariuszka, <br>bo te oczy dobrze i daleko widziały.<br>- &lt;foreign&gt;Wot gałantnyj malczik k nam priszoł&lt;/&gt; - oznajmił dróżnik. - &lt;foreign&gt;Nu, pokażi towariszczu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego