tego udawania, że się nie domyślam ich sprzeciwu, jak mnie mrowi w oczach, w zębach ta sztuczność, pozór, że się-dzieje-samo-przez-się, że tak-sobie-jedziemy-z-głupia-frant", a ten Dziadzio tylko okularem niekiedy łyśnie, a w okularze oko powiększone, troskliwe, w bezbronnej rzęsie, a ten Smok, chłopisko takie straszne, a jak to delikatnie histeryzuje, że prawie nie znać, i tylko na błahe doraźne tematy, ach, oceniam, oceniam, nie męczcie mnie tą waszą wspaniałomyślnością, nie męczmy się, humaniści na miękko, niebanalni ludzie z niebanalnego środowiska, ach, jak nas przeżarł ten fason dobrej woli, nawet Smok, geniusz egoizmu, boi