Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
już... już... zdaje się, że przestał bić... lecz jeszcze raz... nie - buuum. Lucjan wtulił głowę w poduszkę, oddychał zapachem swych włosów: pachniały zwyczajnym, żółtym mydłem i skórą. Odwrócił się i spod łokcia spojrzał na studenta. Ciągle się "kształci"; jego wkuwanie się ma w sobie coś przerażająco nudnego, twarz wyraża bezmyślny, chłopski upór i zaciętość. Lucjan odwrócił się do ściany. "Leżę tu jak polano w kamienistym rowie - tępe, powinienem przecie coś robić".
Zygmunt wstał od biurka ziewając i przeciągając się:
- Lucek, chodź, pójdziemy do "Małej".
- Nie, nie idę do tej smrodziarni, wolę tu zostać, idź sam. Zresztą nie chce mi się ruszać
już... już... zdaje się, że przestał bić... lecz jeszcze raz... nie - buuum. Lucjan wtulił głowę w poduszkę, oddychał zapachem swych włosów: pachniały zwyczajnym, żółtym mydłem i skórą. Odwrócił się i spod łokcia spojrzał na studenta. Ciągle się "kształci"; jego wkuwanie się ma w sobie coś przerażająco nudnego, twarz wyraża bezmyślny, chłopski upór i zaciętość. Lucjan odwrócił się do ściany. "Leżę tu jak polano w kamienistym rowie - tępe, powinienem przecie coś robić".<br>Zygmunt wstał od biurka ziewając i przeciągając się:<br>- Lucek, chodź, pójdziemy do "Małej".<br>- Nie, nie idę do tej &lt;orig&gt;smrodziarni&lt;/&gt;, wolę tu zostać, idź sam. Zresztą nie chce mi się ruszać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego