Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 18
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
mołdawski przewodnik powiódł nas wąską ścieżynką, która miała prowadzić do wodospadów. Pod nogami pojawiało się coraz więcej ślimaków, z których wiele zostało przez nas rozdeptanych. Ścieżka stawała się coraz bardziej zarośnięta. Gdzieniegdzie z boku wystawała gałąź dzikiej róży. Droga była coraz bardziej uciążliwa. Nagle na błękitnym niebie zasunęła się kurtyna chmur, które pokazały się tak nagle, że nawet nie zdążyliśmy policzyć do trzech. Minutę później lunął taki deszcz, że strumyk, koło którego szliśmy, wylał na ścieżkę. Nauczyciele jednogłośnie zarządzili odwrót. Mołdawski przewodnik wyprowadził nas na górną dróżkę. Dookoła zaczęły trzaskać pioruny. Po drodze minęły nas pędzące konie. Najwidoczniej przestraszyły się burzy
mołdawski przewodnik powiódł nas wąską ścieżynką, która miała prowadzić do wodospadów. Pod nogami pojawiało się coraz więcej ślimaków, z których wiele zostało przez nas rozdeptanych. Ścieżka stawała się coraz bardziej zarośnięta. Gdzieniegdzie z boku wystawała gałąź dzikiej róży. Droga była coraz bardziej uciążliwa. Nagle na błękitnym niebie zasunęła się kurtyna chmur, które pokazały się tak nagle, że nawet nie zdążyliśmy policzyć do trzech. Minutę później lunął taki deszcz, że strumyk, koło którego szliśmy, wylał na ścieżkę. Nauczyciele jednogłośnie zarządzili odwrót. Mołdawski przewodnik wyprowadził nas na górną dróżkę. Dookoła zaczęły trzaskać pioruny. Po drodze minęły nas pędzące konie. Najwidoczniej przestraszyły się burzy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego