Gdyni, mama myślała, że to ciężki bagaż przygiął mnie do ziemi, a ja po prostu chciałam ucałować tamtejszy peron.<br><br><tit>Dokąd to, skarbie?</><br><br>Pewnie zdarzyło ci się nie raz i nie dwa wracać samotnie z kolejnej imprezy, bo "coś tam". Nie wierzę, że po drodze żadna "dobra dusza" nie proponowała ci choć raz, że cię podrzuci. Ja zapamiętałam podróż żółtym trabantem do kina "Warszawa" w Gdyni (uciekła mi kolejka SKM). Na szczęście facet był niegroźny, tylko zdesperowany i dość namolnie umawiał się na kawę. Bywa jednak, że gdy dziarsko przemierzasz kilometry chodnika, wzdłuż krawężnika towarzyszy ci "eskorta" w postaci pojazdu, z którego