Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
się o mnie, tak łatwiej jej iść.
Przechodniów dezorientuje moja osoba: gdybym tak samo jak Lenka zasłonił się ciemnymi szkłami i miał obrzękłą twarz, nie mieliby wątpliwości, że to dwoje meneli na kacowym spacerze. A tak - widocznie prowadzi chorą żonę, pewnie pierwszy dzień po szpitalu, bo wygląda jak śmierć na chorągwi, widać doktorzy zalecili przechadzki.
Po półgodzinie nie miała już sił i musieliśmy wracać. Właśnie wchodziliśmy do mieszkania, gdy zadzwonił telefon.
- Czekaj, odbiorę, może to ktoś do Krzysia.
Od tamtej kłótni nie poczuwała się już do zawodowego wspólnictwa z bratem. Ale to nie był telefon do Krzysia, tylko do Mileny i
się o mnie, tak łatwiej jej iść.<br>Przechodniów dezorientuje moja osoba: gdybym tak samo jak Lenka zasłonił się ciemnymi szkłami i miał obrzękłą twarz, nie mieliby wątpliwości, że to dwoje meneli na kacowym spacerze. A tak - widocznie prowadzi chorą żonę, pewnie pierwszy dzień po szpitalu, bo wygląda jak śmierć na chorągwi, widać doktorzy zalecili przechadzki.<br>Po półgodzinie nie miała już sił i musieliśmy wracać. Właśnie wchodziliśmy do mieszkania, gdy zadzwonił telefon.<br>- Czekaj, odbiorę, może to ktoś do Krzysia.<br>Od tamtej kłótni nie poczuwała się już do zawodowego wspólnictwa z bratem. Ale to nie był telefon do Krzysia, tylko do Mileny i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego