kory spływa,<br>Idzie brzoza nieszczęśliwa<br>Lasem, polem, potem szosą,<br>Do miasteczka idzie boso,<br>Postukuje korzeniami,<br>Wymachuje gałęziami,<br>Szemrze liśćmi, jakby łkała,<br>Młoda brzoza srebrnobiała.<br><br>Wyszła z lasu pokryjomu,<br>Zatrzymała się przy domu,<br>Gdzie mieszkali Tadek z Władkiem,<br>Bada obu mieszkań wnętrze.<br>Tadek śpi na pierwszym piętrze,<br>A na drugim Władek chrapie<br>Pod kołderką, na kanapie.<br>O północnej tej godzinie<br>Nad miasteczkiem księżyc płynie,<br>Obłok żaden go nie mroczy.<br>Pierwszy Tadek przetarł oczy,<br>Przerażony z łóżka skoczy -<br>Co to? Serce ściska groza!<br>Na ulicy stoi brzoza<br>I w otwarte okno patrzy...<br>Władek zerwał się pobladłszy,<br>Poznał postać brzozy białej<br>I na pniu