na Augustów, ale po kilku kilometrach skręcił w las i lasami wyszedł na wigierskie jezioro niedaleko miejsca, gdzie Czarna Hańcza wpada do Wigier.<br><page nr=183> Obok były zręby, leżały tam stosy gałęzi z zimowego cięcia. - Rozpalcie, chłopaki, ogniska. Najlepiej dla nas tutaj przesiedzieć.<br>Przy ogniu ludzie poweseleli. Krzątali się układając posłania z chrustu, gotowali wodę w menażkach. - Majówka śmieli się - niby za wczesna, ale można i tak.<br>Noc była chłodna i wietrzna, kwietniowa noc. Szumiało wzburzone jezioro i szamotały się szumiące czarne, kudłate sosny.<br>Przy drugim ognisku, nad Hańczą, próbowano na głosy "Góralu, czy ci nie żal", coraz lepiej wychodziła im skarga "Dla