Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
myślał o Zygmuncie, jak też nie sposób było zgadnąć, po co i z jakimi zamiarami zjawił się na dachu. Nieznajomy był wzrostu Zygmunta, krępy, z nisko osadzoną głową, która prawie całkowicie ginęła w postawionym kołnierzu płaszcza. Jego drobne dłonie przypominały białe kajzerki, majaczące w wieczornym mroku. W te kajzerki nieznajomy chuchał i rozcierał ciepło oddechu. Nie był ani lokatorem kamienicy, ani mieszkańcem Zatorza - musiał pochodzić albo znikąd, albo z innej części miasta, co wychodziło na jedno.
Ciemniało z każdą chwilą. Na ulicach zapaliły się lampy, niebo zaś zaczęły przecinać pierwsze zygzaki błyskawic - znak, iż żubrzyce ocierały się coraz gwałtowniej o siebie
myślał o Zygmuncie, jak też nie sposób było zgadnąć, po co i z jakimi zamiarami zjawił się na dachu. Nieznajomy był wzrostu Zygmunta, krępy, z nisko osadzoną głową, która prawie całkowicie ginęła w postawionym kołnierzu płaszcza. Jego drobne dłonie przypominały białe kajzerki, majaczące w wieczornym mroku. W te kajzerki nieznajomy chuchał i rozcierał ciepło oddechu. Nie był ani lokatorem kamienicy, ani mieszkańcem Zatorza - musiał pochodzić albo znikąd, albo z innej części miasta, co wychodziło na jedno.<br>Ciemniało z każdą chwilą. Na ulicach zapaliły się lampy, niebo zaś zaczęły przecinać pierwsze zygzaki błyskawic - znak, iż żubrzyce ocierały się coraz gwałtowniej o siebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego