Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
skoro nie potrafiłem wychować własnego syna. Gdybym postąpił inaczej, stracilibyście do mnie zaufanie. To chciałem wam powiedzieć. Musiałem wytłumaczyć się wobec was. I dlatego rad jestem, żeście do mnie przyszli.

Sięgnął jeszcze raz do portfelu i wyjął stamtąd fotografię.

- Nie znaliście mego syna... To on...

Na zdjęciu zobaczyłem chłopca w chustce zawiązanej po korsarsku na głowie, z miną pełną zawadiackiego zuchwalstwa.

Poznałem Paszę, mego "szeryfa" z Bojarki, towarzysza śmiałych wypraw.

A więc to on właśnie nazywał się Paweł Kołosow, on, który zranił nożem Wanię Mandrowskiega, a potem zniknął bez śladu.

Biedny "szeryfie", świat był dla ciebie za ciasny, ale jeszcze ciaśniejszy
skoro nie potrafiłem wychować własnego syna. Gdybym postąpił inaczej, stracilibyście do mnie zaufanie. To chciałem wam powiedzieć. Musiałem wytłumaczyć się wobec was. I dlatego rad jestem, żeście do mnie przyszli.<br><br>Sięgnął jeszcze raz do portfelu i wyjął stamtąd fotografię.<br><br>- Nie znaliście mego syna... To on...<br><br>Na zdjęciu zobaczyłem chłopca w chustce zawiązanej po korsarsku na głowie, z miną pełną zawadiackiego zuchwalstwa.<br><br>Poznałem Paszę, mego "szeryfa" z Bojarki, towarzysza śmiałych wypraw.<br><br>A więc to on właśnie nazywał się Paweł Kołosow, on, który zranił nożem Wanię Mandrowskiega, a potem zniknął bez śladu.<br><br>Biedny "szeryfie", świat był dla ciebie za ciasny, ale jeszcze ciaśniejszy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego