Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
nie oglądając się, pani Linsrumowa. Z tyłu Dziadzia dźwigał Polka. O tej porze dziwnej i cichej, na granicy dnia i nocy, wyglądali jak Rodzina Święta wracająca po wiekach na ziemię. Pan Staś uniósł się na łokciu.
- Wieczór dobry.
- Dobry, dobry - odparła pani Linsrumowa. Polek nie otworzył nawet oczu. Głowa jego chwiała się bezwolnie nad ramieniem Dziadzi.
- I co mu jest? - spytał pan Staś chrypliwym głosem.
- Bóg raczy wiedzieć.
- Może niech spróbuje własny mocz pić. Jeden człowiek w Podjelniakach to z ciężkiej choroby wyszedł w ten sposób.
- A wszystkiego próbowaliśmy. On zawsze był taki. Każdą boleść już zna, gdzie się nie ruszy, to
nie oglądając się, pani Linsrumowa. Z tyłu Dziadzia dźwigał Polka. O tej porze dziwnej i cichej, na granicy dnia i nocy, wyglądali jak Rodzina Święta wracająca po wiekach na ziemię. Pan Staś uniósł się na łokciu.<br>- Wieczór dobry.<br>- Dobry, dobry - odparła pani Linsrumowa. Polek nie otworzył nawet oczu. Głowa jego chwiała się bezwolnie nad ramieniem Dziadzi.<br>- I co mu jest? - spytał pan Staś chrypliwym głosem.<br>- Bóg raczy wiedzieć.<br>- Może niech spróbuje własny mocz pić. Jeden człowiek w Podjelniakach to z ciężkiej choroby wyszedł w ten sposób.<br>- A wszystkiego próbowaliśmy. On zawsze był taki. Każdą boleść już zna, gdzie się nie ruszy, to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego