Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
prowadzi, i bezwiednie włożyłem rękę w otwór w murze, i poruszyłem palcami, a wiedziałem jak, i drewniany mechanizm szczęknął krótko raz, potem drugi i trzeci, zapadki uwolniły się i furtka się otwarła, tak że mogłem wejść w tchnący wonią dojrzałych owoców sad, nie myśląc o tym, że znajdę się za chwilę tam, gdzie nie powinienem, że wkroczę, nieproszony gość, do czyjegoś ogrodu,
i starannie zamknąłem furtkę za sobą, zasuwa opadła z łoskotem, i zanurzyłem się w orzeźwiający cień drzew, w gęsty, oszołamiający zapach owoców i ziół, i kwiatów, który przyprawił mnie o zawrót głowy, musiałem się więc rozejrzeć, gdzie by tu
prowadzi, i bezwiednie włożyłem rękę w otwór w murze, i poruszyłem palcami, a wiedziałem jak, i drewniany mechanizm szczęknął krótko raz, potem drugi i trzeci, zapadki uwolniły się i furtka się otwarła, tak że mogłem wejść w tchnący wonią dojrzałych owoców sad, nie myśląc o tym, że znajdę się za chwilę tam, gdzie nie powinienem, że wkroczę, nieproszony gość, do czyjegoś ogrodu,<br>i starannie zamknąłem furtkę za sobą, zasuwa opadła z łoskotem, i zanurzyłem się w orzeźwiający cień drzew, w gęsty, oszołamiający zapach owoców i ziół, i kwiatów, który przyprawił mnie o zawrót głowy, musiałem się więc rozejrzeć, gdzie by tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego