Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
Nie krzyczał, nie bił, nie przeklinał. A potem cały czas powtarzał: ty suko, dziwko, wiem, że masz na to ochotę. Szłam tamtędy tysiące razy. Przesiadywałam na ławkach. Tam się pierwszy raz umawiałam, całowałam, piłam piwo. Kiedy się odezwał, bałam się odwrócić. Nawet nie widziałam jego twarzy. Było za ciemno. Ale chyba był dosyć młody, myślę, że młodszy ode mnie, i porządnie ubrany. Byłam tak przestraszona, że nawet nie zdążyłam krzyknąć. Może gdybym zaczęła krzyczeć, zostawiłby mnie. A może zrobiłby mi krzywdę. Potem, już po wszystkim, pomyślałam, że nie wyglądał na mordercę, chociaż miał nóż. Taki duży, kuchenny, jak do siekania mięsa. To
Nie krzyczał, nie bił, nie przeklinał. A potem cały czas powtarzał: ty suko, dziwko, wiem, że masz na to ochotę. Szłam tamtędy tysiące razy. Przesiadywałam na ławkach. Tam się pierwszy raz umawiałam, całowałam, piłam piwo. Kiedy się odezwał, bałam się odwrócić. Nawet nie widziałam jego twarzy. Było za ciemno. Ale chyba był dosyć młody, myślę, że młodszy ode mnie, i porządnie ubrany. Byłam tak przestraszona, że nawet nie zdążyłam krzyknąć. Może gdybym zaczęła krzyczeć, zostawiłby mnie. A może zrobiłby mi krzywdę. Potem, już po wszystkim, pomyślałam, że nie wyglądał na mordercę, chociaż miał nóż. Taki duży, kuchenny, jak do siekania mięsa. To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego