daleko jest jeszcze do owego raju, gdzie Dajakowie nie znają żadnej choroby.<br> Wędrując po terenach, gdzie ludzie przeżarci są malarią, przypomniałem sobie pewnego reportera nazwiskiem Joseph, który w czasopiśmie amerykańskim "Esquire" kierował działem podróżniczym. Kiedy go poznałem, był to już pan porządnie zaawansowany w latach i doświadczeniu, miał na liczniku chyba więcej kilometrów niż niejeden pilot regularnych linii lotniczych.<br> Opowiadał mi, że podczas najazdu Japonii na Chiny przebywał przez jakiś czas w Czungkingu. I otóż zjawił się tam pewnego dnia jego rodak, a zarazem kolega po fachu, który w klubie korespondentów zagranicznych obwieścił wszem i wobec, że przybył, aby zebrać materiały