Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
śniegiem, dokładnie nie wiem, skąd bierze się taki charakterystyczny zapach schyłku zimy, zwłaszcza za miastem. Milena starannie wyszukuje twarde, suche miejsca, gdzie bez ryzyka może stąpnąć kozaczkiem za ileś tam grubych tysięcy, obstalowanym u słynnego szewca; idę za nią, bo w nie znanym mi i trochę strasznym Konstancinie jest moim cicerone.
- To dawna willa Wedla, a to Wacława Gąsiorowskiego, takiego pisarza; o popatrz, tu mieszkał kiedyś Żeromski, wdowa po nim jeszcze żyje.
Wie to wszystko, bo oprowadził ją po Konstancinie dziadek, do którego teraz idziemy; kończy się szpaler ruin, kocie łby i błotniste pobocze ustępują asfaltowi i eleganckim chodnikom z klinkieru
śniegiem, dokładnie nie wiem, skąd bierze się taki charakterystyczny zapach schyłku zimy, zwłaszcza za miastem. Milena starannie wyszukuje twarde, suche miejsca, gdzie bez ryzyka może stąpnąć kozaczkiem za ileś tam grubych tysięcy, obstalowanym u słynnego szewca; idę za nią, bo w nie znanym mi i trochę strasznym Konstancinie jest moim cicerone.<br>- To dawna willa Wedla, a to Wacława Gąsiorowskiego, takiego pisarza; o popatrz, tu mieszkał kiedyś Żeromski, wdowa po nim jeszcze żyje.<br>Wie to wszystko, bo oprowadził ją po Konstancinie dziadek, do którego teraz idziemy; kończy się szpaler ruin, kocie łby i błotniste pobocze ustępują asfaltowi i eleganckim chodnikom z klinkieru
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego