Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
udawałem, że je szukam.

Duża, tęga, grubo ciosana Matwiejewa stanowiła zupełne przeciwieństwo Stiebłowej. Mówiła głośno i dobitnie, jakby każde jej słowo miało podwójną wagę. Wywody Natalii Gieorgiewny drażniły ją, wytrącały z równowagi, tak dalece były sprzeczne z tym, co ona uważała za pewne i słuszne.

Stiebłowa wypowiadała swe myśli głosem cichym, trochę omdlewającym i zdawała się z lekceważącą wzgardą zbywać krzykliwe wynurzenia Jewłampii Nikonorowny.

- Przyroda... moja droga, tyle mówisz o przyrodzie... zachwycasz się nią, a to dlatego, że ważysz pięć pudów i jesteś mocna jak dąb. Zdaje ci się, że stanowisz nieodłączną część krajobrazu, że na tobie wspiera się niebo. Przyroda
udawałem, że je szukam.<br><br>Duża, tęga, grubo ciosana Matwiejewa stanowiła zupełne przeciwieństwo Stiebłowej. Mówiła głośno i dobitnie, jakby każde jej słowo miało podwójną wagę. Wywody Natalii Gieorgiewny drażniły ją, wytrącały z równowagi, tak dalece były sprzeczne z tym, co ona uważała za pewne i słuszne.<br><br>Stiebłowa wypowiadała swe myśli głosem cichym, trochę omdlewającym i zdawała się z lekceważącą wzgardą zbywać krzykliwe wynurzenia Jewłampii Nikonorowny.<br><br>- Przyroda... moja droga, tyle mówisz o przyrodzie... zachwycasz się nią, a to dlatego, że ważysz pięć pudów i jesteś mocna jak dąb. Zdaje ci się, że stanowisz nieodłączną część krajobrazu, że na tobie wspiera się niebo. Przyroda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego