ciociu - powiedziała pogodnie młoda panna, po czym widząc, że Hubert ciekawie wygląda przez okno, zaproponowała mu zwiedzenie zamku. <br>Wyszli więc, pozostawiając panie na ożywionej pogawędce. <br>Lizeta otworzyła drzwi opustoszałego budynku wielkim zardzewiałym kluczem, który wzięła ze sobą. <br>Pełen ciekawości szedł Hubert ze swą kuzynką z sali do sali, mijali długie, ciemne korytarze, zatrzymywał się na krużgankach i pod sklepieniami, podziwiał marmurowe kominki i rzeźbione odrzwia. <br>Powiedział z zachwytem: <br>- Kiedyś, gdy to wszystko odrestaurujesz i odnowisz, będziesz miała prześliczny dom. <br>Potrząsnęła przecząco głową. <br>- Nie będę tu nigdy mieszkać - powiedziała. <br>Hubert zapytał nieśmiało: <br>- Czy myślisz, że zamek dostanie się twemu bratu? <br>- Spodziewam się