nogami i wtedy dostrzegłem głęboko między nimi cień, jakby<br>słońce, które ją zalewało, tam już nie dosięgło. Głos mi uwiązł w<br>gardle i nie mogłem choćby zwyczajnego przytaknięcia wydusić z siebie,<br>że z miasta.<br> - Uciekliście przed wojną, tak?<br> Przeciągnęła się leniwie, a nogi jeszcze bardziej jej się rozsunęły i<br>ten cień w głębi nagle wybujał i rozdzielił się na dwie połowy,<br>przedzielone jakby jaśniejszą rysą. Mogłoby się wydawać, że niewielki<br>promyk słońca dostał się tam i tak ten cień rozdzielił.<br> Wystawiła twarz ku słońcu, przymknęła oczy i znieruchomiała, jakby<br>wymazując mnie ze swojego widoku. Coś mnie kusiło, żeby znowu spojrzeć<br>na