nim niczego. Życie wewnętrzne, jego szczyty i przepaście, niezależne są od stopnia władzy, bogactwa i powodzenia...<br> MISTRZ<br>Pociechy tego rodzaju dobre są dla takich makrotów jak pan, panie Alfredzie. Na to, aby ten pogląd stał się rzeczywistością, trzeba być świętym. Ale ani pan, ani ja nimi nie jesteśmy. Ja przyjmuję cios w samo serce: boję się siebie, jak żadnego widma ani śmierci nigdy dotąd się nie bałem. Jest mi wprost straszno.<br> DE LA TRE'FOUILLE<br>No, Mistrzu: bijemy się na spojrzenia!<br> Do Janulki<br>Zaręczam ci, że pojedynek ten jest dla niego o wiele niebezpieczniejszy, niż gdybyśmy bili się na szpady, rewolwery lub