oficjalnie nie istniało, więc i zasiłki dla bezrobotnych wydawały się bajką o żelaznym wilku. Dlatego też, gdy w tamtych dawnych czasach kuzyn Alek z Londynu, przyjechawszy w odwiedziny do rodziny, oznajmił, że bardzo dobrze mu się żyje z zasiłku dla bezrobotnych, wytrzeszczyliśmy oczy ze zdziwienia.<br>A czy nie jest to ciut upokarzające? - zapytał ktoś nieśmiało. Ależ nie, odparł kuzyn, dzięki temu mogę swobodnie pisać pracę naukową, na co nie miałbym czasu, gdybym po studiach zaczął pracować. Istotnie, zasiłek był tej wysokości, że wystarczał na jakie takie przeżycie, a młodemu człowiekowi, któremu niekonwencjonalny tryb życia bardziej przystoi niż ludziom w sile wieku