Typ tekstu: Książka
Autor: Parandowski Jan
Tytuł: Niebo w płomieniach
Rok wydania: 1988
Rok powstania: 1947
z trzema zło tymi paskami na kołnierzu,
domyślił się bez trudu, że obrzmiałych kieszeniach ukrywają się kamienie. Na
moment oczy ich spotkały się. Teofil drgnął. Wychyliwszy się z ławeczki, na
której siedział, z jedną nogą na stopniu powozu, biegł spojrzeniem za czapką
zsuniętą na tył głowy, póki nie utonęła w ciżbie.
Nadleciał oddział konnej policji, manifestanci przesunęli się ku środkowej
jezdni i zwolniwszy kroku zaczęli śpiewać hymn cesarski. Grodzicki, wachlując
się kapeluszem, w zadumie patrzył na pochód. "Namiestnik ma rację-myślał. Wojny
nie będzie. Któż byłby tak szalony, aby sądzić, że to państwo jest zdolne do
czynów awanturniczych i bohaterskich"
Lecz
z trzema zło tymi paskami na kołnierzu, <br>domyślił się bez trudu, że obrzmiałych kieszeniach ukrywają się kamienie. Na <br>moment oczy ich spotkały się. Teofil drgnął. Wychyliwszy się z ławeczki, na <br>której siedział, z jedną nogą na stopniu powozu, biegł spojrzeniem za czapką <br>zsuniętą na tył głowy, póki nie utonęła w ciżbie.<br> Nadleciał oddział konnej policji, manifestanci przesunęli się ku środkowej <br>jezdni i zwolniwszy kroku zaczęli śpiewać hymn cesarski. Grodzicki, wachlując <br>się kapeluszem, w zadumie patrzył na pochód. "Namiestnik ma rację-myślał. Wojny <br>nie będzie. Któż byłby tak szalony, aby sądzić, że to państwo jest zdolne do <br>czynów awanturniczych i bohaterskich"<br> Lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego