z całej rodziny Lubartów najmniej jakoś lubił Ewę, towarzyszkę, człowieka oddanego partii. Bliższa mu <page nr=361> <br>była Fejga, żywiołowa i hałaśliwa, z obronnym sprytem na co dzień i odświętną tajoną uczuciowością. Mógł słuchać po raz nie wiem który tej samej załzawionej opowieści o Szymku, dobrym, mądrym dziecku, dla którego zbrakło jednej kropli, co by mu wzrok uratowała, o Szymku, który zginął dla wszystkich, ale nie dla starej Fejgi. Lubił Szczęsny jej płonące policzki i serce, jej czulent i rybę - i chętnie, ilekroć prosiła, palił w piecu w sobotę, nosił wodę i inne świadczył usługi szabesgoja.<br>Ale najlepiej czuł się z Brońcią, która miała teraz jedenaście